Apteka

Ballada o Paramonowie

Warszawa w kwiatach
Mentownia w strachu
Bo znowu gliniarz poszedł do piachu
Tam leży ręka
Tu leży głowa
To jest robota Paramonowa

GdzieÅ› tam na Woli
Ment głośno wrzasnął
To Paramonow go młotkiem trzasnął
Zabrał mu spluwę
I ruszył w miasto
We władzę Niemców jak piorun trzasnął
Bo Paramonow zabił sierżanta
By z naszej władzy zrobić palanta

Rabują sklepy więc forsę mają
Nocami dziwki na nich czekajÄ…
Gorzałka leje się kolorowa
Bawi siÄ™ banda Paramonowa
Sam szefo bardzo się zdenerwował
I kazał schwytać paramonowa
Zwołał naradę do Belwederu
Strasznie opieprzył swoich frajerów

Po co ta gadka, po co ta mowa
Nie ma z nami Paramonowa
Po co ta gadka, po co ta mowa
Nie ma mistrza Paramonowa